Można odnieść wrażenie, że Chorwaci w każdej wolnej chwili wypływają pomoczyć kija. To jakby ich sport narodowy – nic zresztą dziwnego, ciepły klimat i czyste morze... Tytułowy „hrvatski ribolovac” to po polsku „chorwacki wędkarz”. W odniesieniu do Kustera 19 nie ma tu krzty przesady – to jest łódź wędkarska do samej ości, że tak powiem. A z zewnątrz na taką nie wygląda...
Pośród wielu podobnych konstrukcji nawet niewprawne oko wypatrzy Kustera od razu. Charakterystyczna, opływowa linia mocno przeszklonej nadbudówki wyróżnia się na tle typowych tutaj, klasycznie rozplanowanych łodzi. Różnica niby niewielka, ale znacząca. Niewielka? To wejdź do kabiny i się rozejrzyj. No, właśnie. W odróżnieniu od innych „chorwatów” Kuster zapewnia znakomitą widoczność we wszystkich kierunkach. Słupki są prawie niezauważalne, przyciemniane szyby chronią przed ostrym słońcem. W dniu, w którym przeprowadzałem test, co prawda było akurat pochmurno, a wycieraczek brak. Nawis dachu kabiny próbuje je zastąpić, ale idzie mu to nieszczególnie. Co to będzie na wodzie? Kryta teakiem platforma rufowa (waham się, czy użyć słowa „kąpielowa”) zamocowana jest wyraźnie wyżej niż w innych łodziach. Dlaczego tak? Aha – brak drzwiczek w pawęży. Właściwie pawęży też nie ma, jest okrągła rufa, przez co dość głęboki kokpit, pozbawiony siedzisk, przypomina wannę. Na rufie, na samym środku, zamontowano... manetkę! Pod nią jest jakiś dziwny haczyk, skierowany w bok. No nic, poczekam na objaśnienia.
Stelaż do bimini zamontowany jest na stałe – ciekawe, dlaczego nie ma samego płótna. Po niewielkim stopniu wychodzę na półpokład... Oj, gdzie ten handreling... Jest! Reling jest niski, zaledwie do wysokości kolan. Z kolei handreling na dachu kabiny nie jest widoczny podczas wychodzenia z kokpitu i trzeba go szukać po omacku, ale na szczęście łatwo go znaleźć. Faktura półpokładu znakomicie spełnia funkcję antypoślizgową. W sumie poruszanie się w czasie manewrów jest tu bezpieczne, trzeba tylko się przyzwyczaić. Na opalanie się na dachu pokładówki bym jednak nie liczył.
Cały test przeczytasz w Jachtingu Motorowym 4/2012. Dostęp online do całego numeru tutaj w cenie 14.40 PLN