O czym warto pamiętać, podpisując umowę czarteru jachtu? Jak chronić swoje interesy przed nieuczciwymi armatorami? Na jakie kruczki prawne trzeba szczególnie uważać, czarterując łódź? W poniższym poradniku wyjaśniamy wszystkie te kwestie.
Na czym polega umowa czarteru?
Przede wszystkim jest ona – a przynajmniej z założenia powinna być – mieczem obosiecznym. Dobrze skonstruowana umowa czarteru jachtu chroni interesy każdej ze stron, a więc zarówno właściciela łódki, jak i osoby, która tę, nietanią w końcu rzecz, będzie użytkować.
Tego rodzaju dokument precyzuje prawa oraz obowiązki armatora i czarterującego. Wiele osób traktuje sprawę w sposób rutynowy – uważają oni, że umowa czarteru to po prostu papier, który trzeba podpisać, żeby wybrać się w rejs. Warto jednak poświęcić kilka chwil na przeanalizowanie zawartych tam ustaleń.
Składając pod dokumentem swój podpis, akceptujemy pewne warunki. Pamiętajmy, że kiedy coś pójdzie nie tak, jak powinno, nawet najsympatyczniejszy armator znajdzie się po przeciwnej stronie barykady, niż my. Jeśli wystąpi szkoda czy opóźnienie, ktoś będzie musiał za to zapłacić. Należy więc dołożyć starań, by uniknąć niedomówień i zbędnych stresów.
Najczęstsze wątpliwości
Wiedząc już, na czym polega umowa czarteru, należy przyjrzeć się sytuacjom i zapisom, które stanowią najczęstsze źródło nieporozumień lub kosztów podczas wynajmu łodzi. Należą do nich następujące kwestie:
- godziny przekazania jednostki,
- pływanie przy silnym wietrze,
- zakres odpowiedzialności za ewentualne szkody.
Ponieważ każde z tych zagadnień wymaga szerszego omówienia, ich szczegółowe wyjaśnienie znajdziecie poniżej.
Godzina przekazania łodzi
W trakcie sezonu zwykle jest tak, że jedna załoga opuszcza jacht, a do kei zmierza już kolejna. Jest więc bardzo niewiele czasu na sprzątanie i przygotowanie łodzi, nie mówiąc już o drobnych naprawach (nawet tak prosta czynność, jak wymiana przepalonej żarówki, wymaga choć kilku minut czasu). Dlatego właśnie przestrzeganie terminu zdania jednostki jest tak ważne. Umowa czarteru jachtu precyzuje więc godzinę, o której mamy obowiązek zdać łódź. Armator chroni w ten sposób swoje interesy — i ma do tego prawo.
Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że jeśli dojdzie do opóźnienia i jesteśmy zmuszeni poczekać na kei, aż jacht będzie gotowy, to również ponosimy straty – choćby z tego tytułu, że tracimy okazję do wypłynięcia przed zmrokiem, czy wypoczęcia po podróży. Uczciwa umowa czarteru powinna więc chronić obie strony i w razie opóźnienia w przekazaniu jednostki przewidywać rekompensatę dla czarterującego.
Żeglowanie przy silnym wietrze
Przysłowie mówi, że dobry żeglarz poradzi sobie w warunkach sztormu – a bardzo dobry przeczeka go w tawernie. Zwykle umowa czarteru jachtu zawiera punkt zakazujący opuszczania portu przy wietrze powyżej 6B. Warto respektować ten warunek – dla własnego świętego spokoju, ale i dla bezpieczeństwa.
Wynajmując cudzy sprzęt, musimy pamiętać, że naszym obowiązkiem jest dbać o jego stan i unikać niebezpiecznych sytuacji. Nawet jeśli czujemy się doskonałymi żeglarzami, mamy obowiązek przestrzegać podpisanych przez nas regulacji. Gdy je zlekceważymy i dojdzie do jakiejś szkody lub wypadku, następstwa mogą być bardzo poważne.
Kto odpowiada za szkodę?
Nawet przy maksimum dobrej woli może się zdarzyć, że wystąpi jakaś szkoda, szczególnie w popularnych lokalizacjach, takich, jak Grecja czy Chorwacja. Tłok w portach, czarterowanie wyeksploatowanych jednostek, lekceważące podejście do żeglarstwa, trzeźwości, czy lokalnej specyfiki – wszystko to stanowi prosty przepis na kłopoty.
Jako czarterujący, powinniśmy dbać o łódź, jak o swoją własność. I z równą pieczołowitością chronić własne interesy – możemy przecież trafić na nieuczciwego armatora, który będzie chciał przerzucić na nas koszty naprawy jednostki. Jak tego uniknąć?
Przede wszystkim zadbać o to, by umowa czarteru jachtu NIE zawierała takich sformułowań, jak „zwykłe użytkowanie jachtu”. Jest to pojęcie na tyle ogólne, że stwarza pole do nadużyć. Dzięki niemu armator może np. obciążyć nas kosztami wymiany lin, które przetarły się ze starości.
Warto też zwrócić uwagę na rozliczanie ewentualnych szkód. W umowie czarteru stosuje się dwa pojęcia:
- franszyzna redukcyjna (wkład własny) – tańsze rozwiązanie, ale skutkujące niższą kwotą odszkodowania w przypadku wystąpienia szkody,
- franszyzna integralna — tu szkoda będzie pokryta powyżej danej kwoty. Jest to lepsza opcja dla nas, ale wiąże się ona z wyższą składką płaconą przez armatora. Dlatego kompensuje on koszty, podnosząc kaucję.
Podsumowując: umowa czarteru jachtu to dokument, który trzeba przeczytać z dużą uwagą, a jej lekkomyślne podpisanie może okazać się kosztowne. Zdecydowana większość armatorów jest uczciwa i nie zamierza nas oszukiwać. Jeśli jednak będziemy mieć pecha i trafimy na naciągacza, warto zadbać o to, by nie ułatwiać mu sprawy poprzez niekorzystne dla nas zapisy.