Warto zwrócić uwagę, że stocznia należy do grupy Beneteau, która posiada markę inspirującą się w pewnym sensie produktami MCY, plasującą się w niższym segmencie jachtów luksusowych – stąd obiegowa fama, że Monte Carlo Monte Carlo nie musi być równy.
MCY 65 powstał już kilka lat temu jako „wstęp” do świata superjachtów, dostarczając wielu wrażeń właściwych znacznie większym jednostkom. Nie znajdziesz tu olimpijskiego basenu z wodospadem, jednak te elementy, które się zmieściły, zostały zaprojektowane i wykonane na najwyższym poziomie.
Bryła jachtu jest dość tradycyjna – wzniesiony dziób, linia burty opadająca ku rufie (podkreślona wizualnie i kolorystycznie), flybridge z owiewką i okrągłe okna w kadłubie. Za projekt odpowiada biuro Nuvolari Lenard, które do dziś (jak np. w projekcie MCY 96) preferuje właśnie bulaje na dolnym pokładzie. Nadaje to bryle klasyczny sznyt. Kadłub ma 19,82 m długości, 5,25 m szerokości i jedynie 35 t wyporności, co zawdzięcza wykorzystaniu do wzmocnienia elementów konstrukcyjnych nowoczesnych materiałów, takich jak kevlar i włókno węglowe. Jednostka jest wyposażona w dwa silniki MAN V8 1000 lub 1200 i rozwija prędkość maksymalną do 31 w. Zabiera 750 l wody i 3500 l paliwa. Dzielność morską podkreśla kategoria projektowa A.
Jachty tego rodzaju są używane zazwyczaj na ciepłych wodach, dlatego pasażerowie MCY 65 mogą korzystać z przyjemności, jakie się z tym wiążą. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to otwarty lounge. Słowo „lounge” nie ma dobrego tłumaczenia, oznacza miejsce do wypoczynku, bar, pokój wypoczynkowy. Taki pokój wypoczynkowy na świeżym powietrzu znajduje się właśnie na dziobie – a to z kolei w słownictwie „superjachtowym” nazywa się pokładem portugalskim – dwie duże leżanki zachęcają do opalania się i odpoczynku. Przed wypadnięciem za burtę chroni niski reling – masz stąd zatem niezakłócony widok na morze. Drugi lounge znajduje się na rufie, tutaj z kolei można jeść lżejsze posiłki i chronić się przed zbyt upalnym słońcem. Właściwy stół jadalny – chociaż składany, bo to nadal „mini” superjacht – znajduje się w salonie, tam też jest kambuz, strefa „socjalna” z TV i oczywiście stanowisko sternika. Sternik ma do dyspozycji dwa wielkie wyświetlacze wielofunkcyjne, sterowanie joystickiem i panele do kontroli wszelkich systemów. Salon jest obszerny, chociaż przejścia przyburtowe zabierające szerokość jachtu wymusiły na konstruktorach pewne kompromisy. Z pokładu głównego masz też zejście na obszerną rufową platformę kąpielową, zejście na pokład dolny i wejście na flybrige.
Na flybridge’u oczywistością jest zdublowane stanowisko sternika, kanapy i stół. Pokład jest chroniony stałym dachem z otwieranym elektrycznie środkiem – możesz wybrać upalne słońce lub przyjemny cień. Pojedynczy maszt dźwiga platformę, na której są rozmieszczone anteny systemów nawigacyjnych i łączności. System audio dociera także tutaj w najlepszej jaką sobie możesz wyobrazić jakości.
Cały test dostępny w Jachtingu Motorowym 2/2018. Kup wersję online za 9,90 PLN, po kliknięciu w link.
Fot. Monte Carlo Yachts