Większość dużych jachtów prezentowanych na wielkich imprezach targowych to rezultat pracy dużych zespołów projektowych i wykonawczych. Wśród producentów takich jednostek spotyka się jednak również ludzi z pasją. Dzisiaj przedstawię jednego z nich, pana Pascala Villanovę z St. Tropez, oraz jego dzieło – piękny sportowy jacht motorowy Asterie, tyle że, bagatela, pięćdziesięciostopowy!
Dostawca usługi
Na prezentację Asterie na wodach zatoki w Cannes umówiłem się podczas jesiennych targów w ubiegłym roku. To taka jakby dzienna, szeroka i płaska „motorówka” z wygodnymi kanapami i równie płaskim pokładem przed szybą, z tym że w powiększonej skali. Odczuwa się to dopiero po wejściu na łódź. Wcześniej, spacerując po pomoście, nie widzi się tej wielkości. Wydaje się, że jest to po prostu bardzo duży sportowy daycruiser. Taki dla olbrzyma z dziecięcych fantazji.
Wejście na pokład jeszcze nie do końca zdradza wielkość łodzi, ponieważ zachowane zostały proporcje właściwe mniejszym jednostkom tego typu. Jednak już sama wielkość i szerokość kanap każe mieć się na baczności przed ocenami. Nie ma co kryć – jestem na siedemnastotonowym, w pełni morskim jachcie, mogącym zmieścić osiemnastoosobową załogę, który pod pokładem ma jeszcze całkiem sporą powierzchnię mieszkalną. A ponieważ jestem nad Morzem Śródziemnym i „łódki” te buduje się nieopodal, we Włoszech, to w zasadzie wszystko jest jasne. Chcesz „polecieć” do Genui czy do Palmy na Balearach? Proszę bardzo... Dokucza słońce? Zaraz rozwinę bimini nad kokpitem... Może drinka?
Test przeczytasz w Jachtingu Motorowym 1/2012. Dostęp online do numeru tutaj w cenie 14.40 PLN