Co jest potrzebne do kotwiczenia? Kotwica oczywiście. Taka, jaka jest na jachcie, nie masz najczęściej na to wpływu. Jest również łańcuch i wyciągarka. Zazwyczaj działa. Czego często nie ma, a być powinno? Boja cumownicza z dość mocną linką – bojrepem, stoper łańcucha (a najlepiej dwa lub trzy), hak odrzutny, handszpak do zwalniania hamulca. Jeżeli jest, to nieczęsto żeglarze wiedzą, co z tym robić.
Wyciągarka to wspaniałe urządzenie, które może działać jedynie przy włączonym silniku. Moc wyciągarek to 600–1000–2000 W, co oznacza, że przy 12-V instalacji pobiera i do 200 A prądu. Czyli akumulator nie pociągnie więcej niż kilka minut. Gdy zatem nie możesz włączyć silnika, masz problem, choćby z rzuceniem kotwicy przed wejściem do portu i poczekaniem, aż ktoś Cię wciągnie. Co więcej, takie rzeczy dzieją się najczęściej w nerwowych sytuacjach, podczas złej pogody, przy awariach, gdy bardzo potrzebujesz kotwicy. Pierwsza zasada – jeżeli nie jesteś pewien kotwiczenia (podłoże nie takie, głębokość za duża, pogoda może się zmienić) – nie kotwiczysz. Nie i tyle. Możesz całą noc kręcić się w kółko na silniku; lepsze to, niż dać się wyrzucić na brzeg. Na odległym lądzie zwłaszcza.
Czasem jednak zakotwiczyć trzeba. Pozostaje zatem zrobić to ręcznie. Aby rzucić (opuścić) kotwicę, należy zwolnić hamulec. Wyposażona jest weń każda winda. Czasem zwolnisz go korbą od kabestanu (rozetkowy otwór na bębnie windy, nie służy od do podnoszenia kotwicy korbą), może to też być pierścień z otworem na handszpak (przy bębnach poziomych). Niekiedy jest to specjalny mechanizm z korbką, ale to na tych największych jachtach. Zwolnienie hamulca spowoduje, że koło orzechowe (czyli to, na którym pracuje łańcuch) będzie kręciło się na trzpieniu bez oporów. Kotwica swoim ciężarem wyciągnie łańcuch z komory i opadnie do wody. BARDZO UWAŻAJ – to są duże siły, ręka czy noga włożona w łańcuch i już nie masz ręki (albo nogi). Wydajesz kotwicę i konieczną ilość łańcucha, zakręcasz hamulec.
Więcej na ten temat można przeczytać w Jachtingu Motorowym 1/2015. Dostęp on-line do pełnej wersji numeru tutaj w cenie 14.40 PLN.
Fot. Wendell