Na całym świecie ludzie korzystają z małych, bezpiecznych łódek wędkarskich, które nie są zbyt skomplikowane w obsłudze. Inaczej jest w Renmark, na brzegach Australii Południowej, w pobliżu rzeki Murray. W tym mającym 8 tys. mieszkańców mieście na łodziach wędkarskich instaluje się silniki o małej mocy, a następnie ściga się na nich z prędkością 80 km/h po znajdującej się nieopodal rzece. Ideą wyścigu jest to, by na małych, niezwykle zwinnych, płaskodennych łódkach przepłynąć szlak rzeczny o długości kilkudziesięciu kilometrów. Emocje przy tym są ogromne.
Dostawca usługi
Riverland Dinghy Derby, bo tak nazywa się ten wy- ścig, to jedna z najstarszych, najszybszych i najbardziej szalonych imprez na wodzie. Już w roku 1981 cieszył się renomą, ale odkąd w roku 2015 zawody objął swoim patronatem RedBull, tworząc Red Bull Dinghy Derby, zabawa zyskała na popularności i jak się okazuje, nie brakuje amatorów szybkiej jazdy „gokartami” wodnymi. Również oprawa medialna i marketingowa wydarzenia zyskała na tym aliansie. Dla najlepszych zawodników przewidziane są nagrody pieniężne, a zwycięzca całego turnieju zgarnia puchar. Trasy na australijskich rzekach nie są przyjazne startującym – pełno jest na nich zwalonych drzew, ostrych zakrętów (jeden z nich nosi nazwę „Carnage Corner” – czyli „rzeźnicki zakręt”), zwisających nisko gałęzi przybrzeżnych drzew i zwierząt. Dodatkowo każdy uczestnik musi być zaopatrzony w konieczny przy tych prędkościach kask.
Więcej na ten temat można przeczytać w Jachtingu Motorowym 1/2017. Dostęp do numery tu taj w cenie14.40 PLN.
Fot. www.redbull.com