Ciepły wrzesień 2011 roku lekko zabarwił już Puszczę Piską jesiennymi kolorami, kiedy redakcyjna „Biała Strzała” zaparkowała „Pod Dębem” nad Jeziorem Nidzkim. Tam czekali na mnie Krystyna Dębowska i Michał Szafrański z firmy Shafran-Sail, którzy udostępnili jacht do testów i starannie mnie po nim oprowadzili.
Stoi przy kei lokomotywa
W miłej atmosferze podziwiałem rasową sylwetkę jednostki i słuchałem anegdot na jej temat. No właśnie, sylwetka. Zwróciłem na nią uwagę już wcześniej, swoją niewymuszoną elegancją i wrażeniem dynamiki przypomina bowiem niektóre luksusowe włoskie superjachty. Podobno standardowym pytaniem we wszystkich marinach jest „ile to ma setek koni i jak szybko fruwa?”. No i tu pierwszy zonk, bo to tak naprawdę jest po prostu barka, hausbot do spacerowego pływania. Klasyczna sylwetka sportowego cruisera zachodzi jednak za skórę braci żeglarskiej – po przebazowaniu do Przystani „Pod Dębem” policja wodna w Rucianem była co chwila niepokojona donosami, że „w strefie ciszy pływa wielka motorówa”. Ot, sympatyczna mentalność wodniaków. Podobno widziano kiedyś osobnika, który dość hałaśliwie domagał się przez telefon komórkowy interwencji stróżów prawa. Ci jednak, kiedy raz dokładnie wszystko sprawdzili, spytali tylko, czy to „taka duża i zielona” (bo nadgorliwiec nie potrafił podać nazwy). Gdy potwierdził, wyjaśnili mu pomyłkę. Skarżypyta nie chciał pogodzić się z klęską i wywołał karczemną awanturę – której wygrać nie mógł.
Ze względu na kapryśną już aurę naokoło kokpitu było rozpięte pełne kabrio. Trochę to utrudniało dostanie się na pokład jachtu stojącego longside, bo rufowa platforma kąpielowa, chociaż kryta teakiem, jest jednak dość wąska, a ja taszczyłem torbę z aparatem. Naczelny mi opowiadał, że aparaty redakcyjne nie lubią pływać w wodzie, więc chroniłem starannie nasz skarb. W kokpicie miejsca jest dość, albo jeszcze więcej. Szerokie ławki oraz podłogę pokryto teakiem, na środku pyszni się składany stolik. Zaskakuje ogromna przestrzeń podszybia – okazuje się, że powstała... przypadkiem! Po prostu trzeba było zrównoważyć sylwetkę jachtu, przedłużając nieco nadbudówkę. Nie bardzo wiadomo, co z tą przestrzenią zrobić? Miejsca jest dość, żeby się położyć, ale co to za opalanie przez szybę? Ogromna suwklapa wywołuje wrażenie tymczasowości całej nadbudówki. Nie można by jej jakoś ukryć? Byłoby ładniej.
Cały test łodzi przeczytasz w Jachtingu Motorowym 1/2012. Dostęp online do numeru tutaj w cenie 14.40 PLN.