Pod koniec października wyruszyliśmy w rejs, który był przeciwieństwem tego, co turyści lubią najbardziej. Nadciągnęła już bowiem zimna jesień, a trasa prowadziła przez uprzemysłowione tereny północnej Europy. W tych warunkach mieliśmy poprowadzić małą, nieznaną nam barkę pod prąd wielkiego Renu. Wszystkie te okoliczności powinny zniechęcić nas do rejsu, lecz zadziałały odwrotnie – skusiły nas.