Co ciekawe, na łodzi było sporo sprzętu do wędkowania – znaleźliśmy więc niezbity dowód na to, że motorowodniacy potrafią być zaciętymi wędkarzami oraz że połów jest możliwy nawet na cruiserze, który nie jest jednostką dedykowaną wędkarstwu. Sylwetka 250 CR prezentuje klasyczne rozwiązania przy tego rodzaju łodziach − wysoki i wąski kadłub z ostro opadającym przednim pokładem oraz dużą, mocno pochyloną szybą osłaniającą głęboki sięgający rufy kokpit. Wewnątrz łodzi mieści się spora kabina z wygodami, sięgająca aż pod kokpit. Instalacje pozwalają we względnym komforcie spędzić na tej jednostce kilka dni 4 osobom − to standard dla łodzi tej klasy i wielkości.
Pływanie
Zrzucamy cumy w przystani przy Starej Plaży w Mikołajkach i spacerem udajemy się poza strefę ograniczenia prędkości. Gdy mijamy odpowiedni znak, przyspieszam do ślizgu. Ponieważ jacht zadziera dziób, zasłaniając w ten sposób horyzont na chwilę wstaję, by kontrolować sytuację przed nami. Napędza nas 300-konny, 8-cylindrowy w układzie „V” silnik MerCruiser 350 Magnum MPI, z wielopunktowym wtryskiem. Wyprowadzenie napędu odbywa się przez przekładnię „Z” typu Bravo III wyposażoną w dwie przeciwbieżne trzyłopatowe stalowe śruby o skoku 22”. Jacht jest wysoki i wąski, co powoduje bardzo głębokie pochylanie w skrętach. Wcale to jednak nie przeszkadza, gdyż jednostką steruje się bardzo łatwo i czytelnie. Tę dość dużą łódź napędza jeden motor, dlatego wyjście do ślizgu wymaga pewnego czasu − zbiera się w 10,7 s. Może wynik niezbyt imponujący, ale dla cruisera jest to wystarczające przyspieszenie. Natomiast prędkość maksymalna jest niezła, tzn. z wiatrem 68,7 km/h, a pod wiatr 67,6 km/h. Prędkość minimalna w ślizgu wynosi 40 km/h przy 3200 obr./min, a prędkość ekonomiczną ustaliłem szacunkowo na 54 km/h przy 3900 obr./min. Pływa się bardzo przyjemnie. Wysokie siedzenie zapewnia dobrą widoczność, a głębokie pochylenie w skręcie daje przyjemne odczuwanie osiowo działającego przeciążenia. Nie jest to oczywiście pływanie sportowe. Łódź porusza się statecznie, z gracją, spokojnie przechodząc do skrętów, przyspieszając i zwalniając. W czasie żeglugi korzystałem z trymklap. Szczególnie gdy przez chwilę płynąłem sam, stateczność poprzeczna jachtu wymagała korekcji.
Jest to charakterystyczne dla dużych cruiserów o wymiarach pozwalających na standardowy transport drogowy. Sternik siedzi w fotelu głęboko zagłębionym w kokpicie, co też jest typowe dla cruiserów. Przy płynięciu na wprost widoczność jest bardzo dobra, ale pogarsza się przy pochyleniu w skręcie. Można wtedy usiąść na uniesionej poduszce lub stanąć. Podczas wolnego płynięcia łódź lekko „myszkuje”, zmuszając do uwagi i precyzyjnego sterowania. Po przyspieszeniu ta tendencja ustaje. Można przemieszczać się z najniższą prędkością 5,3 km/h, utrzymując 650 obr./min, ale sterowanie jest lepsze przy nieco wyższej prędkości.
Cały test Crowline`a 250 CR przeczytasz w numerze 1/2010 Jachtingu Motorowego.