Tytuł sugeruje, że miałyby się nie odbyć i coś w tym prawdy jest. Niepewna sytuacja związana z paniką rządów i idącym za tym zamrażaniem gospodarek, sprawiło, że wiele stoczni powątpiewało w swój udział w tej najważniejszej nawodnej imprezie w tej części świata.
Na tzw. giełdzie informacyjnej mówiło się o powrocie do formuły tylko z jednym portem wystawowym, a także gorącym tematem była zasadność stosowania cen targowych z ubiegłego roku, a te jak wiadomo do najniższych nie należą.
Kres domysłom przynosi oświadczenie managera targów Sylwii Ernoult: „Po wielu tygodniach niepewności, po intensywnych rozmowach z klientami, z naszymi partnerami, dostawcami i z zarządem miasta, z przyjemnością informuję, że osiągnęliśmy płaszczyznę porozumienia przed otwarciem targów”. Jak się dowiadujemy dalej z oświadczenia słowem kluczem do tegorocznej edycji targów w Cannes jest „adaptacja”. Formuła targów została najlepiej jak to możliwe dostosowana do oczekiwań klientów w zakresie powierzchni wystawienniczej oraz ograniczeń budżetowych a także wymagań nałożonych przez standardy zdrowotne. A owe standardy kryją się pod hasłem General Health and Safety Plan (PGSS). Wiadomo, że procedury będą na dniach certyfikowane, ale niemalże pewne jest, że maska będzie obowiązkowa, co nie dla wszystkich jest atrakcyjną perspektywą.