Z królewskim imieniem
Muzeum nie jest duże (tak na marginesie – darmowe), ale atmosferę regat przekazuje. Główna część ekspozycji to historia imprezy sięgająca roku 1851, kiedy to w międzyklubowej rywalizacji wokół angielskiej wyspy Wight pierwszy linię mety przekroczył przybyły z Nowego Jorku szkuner „America” (to właśnie od niego przyjął nazwę stanowiący trofeum przechodni puchar). Ciekawostką jest, że w roku 1899 do rywalizacji włączył się sir Thomas Lipton (tak, tak, ten od herbaty), który w kooperacji z jednym z klubów irlandzkich (bo pan Lipton to wprawdzie Szkot, ale z irlandzkich rodziców) wystawił do regat kuter „Shamrock I” (po polsku: „Koniczynka”). Niestety, mimo że na tamte czasy zarówno ten jacht, jak i jego następcy („Shamrock II”, „III”, „IV” i „V” – ten ostatni w 1930 r.) stanowiły dość wymyślne regatowe konstrukcje, pucharu jednak nie zdobyły.
Swoją drogą w muzeum można też się zorientować, jak ewoluowała technika budowy jachtów. Szwajcarski „Alinghi”, który w Walencji w 2007 r. wygrał, spełniał wymogi „wersji 5” specjalnie utworzonej Międzynarodowej Klasy Pucharu Ameryki. Jej parametry to: długość – 25 m, waga – 24 t, wysokość masztu – 35 m, powierzchnia żagli – 325 m2 przy żegludze na wiatr, 750 m2 z wiatrem, załoga – 17 osób plus możliwość wzięcia jednego pasażera. Tyle że już na kolejne regaty, odbywające się w Walencji w 2010 r., przepisy zmieniono, dzięki czemu pojawiły się wielokadłubowce o iście kosmicznej technologii. Przypomnę, że nowy jacht szwajcarskiego syndykatu, czyli katamaran „Alinghi 5”, przegrał wtedy z amerykańskim trimaranem „BMW Oracle”.
Sama zaś marina, a dokładniej La Marina Real Juan Carlos I, bo tak w pełni brzmi jej nazwa (czyli im. króla Juana Carlosa, tego, który w ubiegłym roku abdykował na rzecz swojego syna Filipa VI) – nowoczesna i wielka (800 miejsc do cumowania) – oprócz dwukrotnie odbywającego się na pobliskich wodach Pucharu Ameryki gościła też związany z tymi regatami wyścig Louis Vuitton Cup. Pewnie przy wielkich wydarzeniach trudno w niej o miejsce, aczkolwiek w innych okresach jest spokojnie i pustawo. Moją uwagę zwraca sporo jednostek z banderą belgijską. Sprawa szybko się wyjaśnia – ich właścicielami są przeważnie Hiszpanie, którzy wolą rejestrować łodzie w Belgii z racji łagodniejszych przepisów.
Tymczasem na obrzeżach mariny zauważam dziwne „schodki”. Okazuje się że to... trybuny. Regaty regatami, ale przy przystani przebiegała trasa rozgrywanych w latach 2008–2012 wyścigów Formuły I. Startował w nich m.in. Robert Kubica, w roku 2008 zdobywając chwalebne 3. miejsce. Niestety, teraz już z organizacji tych akurat zawodów Walencja się wycofała. Powód? Zbyt wysokie koszty.
Więcej na ten temat można przeczytać w Jachtingu Motorowym 1/2015. Dostęp on-line do pełnej wersji numeru tutaj w cenie 14.40 PLN.
Fot. autor, arch. Marina Valencia