W tym roku mieliśmy trzy pełne załogi – maleńka flota! Początek lipca – pełnia lata, według prognoz – dużo wiatru i słońca, pucują zacumowane przy kei pontonowej jachty do połysku, a w marinie PUPA wypełniają sterty dokumentów... Przed nami była droga na Bodrum. I dla każdego była ona inna.
Bodrumskie skarby
Najbardziej zapracowani (poprzedniego dnia jeszcze pracowali) przyjechali taksówką z miejscowego lotniska, najbardziej oszczędni dotarli dzień wcześniej autobusem z Antalyi, dokąd zapuszczają się samoloty niskokosztowej linii WizzAir. A najbardziej ciekawscy (włączając autora i jego dzieci) również przybyli takim autobusem, tylko pięć dni wcześniej.
Bodrum bowiem to nie tylko wspaniałe wybrzeża, wypełniony straganami z pamiątkami rynek i dobre restauracje (nie wszystkie, ale większość). To także starożytne Halikarnas – ważne miasto Azji Mniejszej, ojczyzna historyków Herodota (greckiego) i Dionizjusza (rzymskiego). Halikarnas za czasów panowania perskiego, przez kilka dziesięcioleci było stolicą satrapii Karia i dopiero po tym, jak zostało podbite przez Aleksandra Macedońskiego, straciło swoje znaczenie.
Największą sławę miastu przyniosła budowla, uznana za jeden z siedmiu starożytnych cudów świata. Był to grobowiec władcy Karii Mauzolosa II, zbudowany na polecenie jego żony Artemizji II. Od imienia tego króla pochodzi nazwa wzorowanych na jego grobowcu późniejszych obiektów tego typu.
Ten wspaniały zabytek był przez 19 wieków niszczony przez trzęsienia ziemi, a w 1522 r. został rozebrany przez rycerzy joannitów, którzy potrzebowali budulca do budowy fortecy. Do dziś zachowały się niektóre posągi z grobowca, które można podziwiać w British Museum. W Bodrum zaś w maleńkim muzeum można zobaczyć model Mauzoleum i obejrzeć film (po angielsku), a następnie na podstawie fragmentów kolumn poczuć wielkość budowli (a propos, rząd turecki zdecydował się ją odtworzyć!). To robi wrażenie.
Zresztą „wizytówką” turystycznego Bodrum jest również zamek-twierdza Świętego Piotra, zbudowanego w średniowieczu przez rycerzy z Rodos. Oto gdzie się podział materiał budowlany z Mauzoleum!... W zależności od kondycji można spacerować pół dnia, z podwórka na podwórko, zwiedzając liczne muzea ulokowane w wieżach i budynkach mieszkalnych. Większość ekspozycji to podwodna archeologia, najbardziej popularnym eksponatem jest makieta „Uluburun”, statku handlowego Fenicjan z końca XIV w. p.n.e. Jakże różnorako wykorzystano podwodne znalezisko! W jednej z sal można podziwiać makietę (w rzeczywistym rozmiarze!) dna morza z pozostałościami statku i rozsypanymi kamieniami, w innej – zrekonstruowany statek (również w rzeczywistym rozmiarze), po którym można i trzeba chodzić (w odróżnieniu do tak nam znanego „nie dotykać!”), w kolejnej znów schemat podwodnych robót archeologicznych... Ogólnie jest moc, nie można przejść obojętnie.
W naszym „planie zajęć” figurował amfiteatr... I ważna informacja dla posiadaczy dzieci: w Bodrum jest aquapark, trochę mniejszy od andaluzyjskiego, ale bezsprzecznie godny uwagi – śmiało można planować tam jeden dzień, a na pewno usłyszy się od młodzieży: „Dziękuję!”.
Tak w ogóle to załogom rodzinnym gorąco polecam zarezerwować sobie chociaż kilka dni przed czarterem na odpoczynek w hotelu. Dzieci nie tylko muszą się oswoić z upalnym klimatem, ale również zaaklimatyzować w nieznajomym środowisku, z obcym językiem. Nie zapomnę, jak mocno trzymał mnie za rękę mój najmłodszy syn – a był ze mną w Turcji już po raz drugi! Młody przez kilka dni przyzwyczajał się do przyjemności wpisywania się w turecki styl życia. Teraz można wejść na jacht.
Więcej na ten temat można przeczytać w Jachtingu Motorowym 03/2016. Dostęp on-line do pełnej wersji numeru tutaj w cenie 14.40 PLN.
Fot. arch.autora