Możliwości maszyny parowej i koła łopatkowego pokazał SS „Savannah”, który jako pierwszy pokonał ocean z USA do Europy. Oczywiście większość trasy żeglował na żaglach. Jednak koła łopatkowe sprawiały wiele kłopotów, zwłaszcza na zafalowanych akwenach – przy przechyłach pracowało raz jedno, raz drugie, przez co psuły się maszyny i nie można było rozwijać właściwych prędkości. Sprawę przesądziło jednak co innego – wielkie koła łopatkowe na okrętach wojennych były zbyt podatne na zniszczenie. Coraz więcej zwolenników zdobywał napęd śrubowy. Aby ostatecznie przekonać sceptyków, Anglicy zorganizowali pojedynek: spięto liną okręt HMS „Rattler”, napędzany śrubą, oraz „Alecto”, napędzany kołem łopatkowym. Widowiskowy pojedynek na przeciąganie wygrał „Rattler”, co spowodowało upowszechnienie śruby. Należy zaznaczyć, że osiągnięto efekt propagandowy – były to różne statki, napędzane różnymi maszynami, a zanim „Rattler” wygrał, przetestowano kilkadziesiąt śrub o różnej konstrukcji. Napęd łopatkowy obronił się na płytkich wodach, gdzie płytko zanurzone śruby o (z konieczności) małych średnicach nie mogły pracować efektywnie i były narażone na uszkodzenie.
Do legendy przeszły olbrzymy z rzeki Missisipi, na których wygrywano i przegrywano fortuny, grała muzyka, wykwintne towarzystwo tańczyło, ale i czasem zadymił colt. Dziś napęd łopatkowy jest rzadkością, czasem można go zobaczyć jako ozdobę statków budowanych w stylu retro.
Chwała mechanikom!
Na oglądanie „Glorii” przyjechaliśmy dzień wcześniej i po pobudce i wyjściu na pokład pierwsze, co zobaczyliśmy, to człowiek z aparatem i masą całkiem fachowych pytań. A czy łopaty są prawdziwe, czy to tylko atrapa? Czy statek na Zegrze przypłynął z Płocka sam, czy na lawecie? A jak jest rozwiązane to? A tamto? Nie znając statku ani historii, nie było jak odpowiadać, ale zainteresowanie towarzyszy „Glorii” wszędzie, gdzie tylko się pojawi. Od pytań jak to pływa po wykrzyczane z brzegu „parostatkiem w piękny rejs”. Nic dziwnego, w jednej konstrukcji połączona jest klasyczna uroda, ciekawe rozwiązania mechaniczne i – mimo że jacht jest nowy – już całkiem awanturnicza historia. Słowem: pływaliśmy pierwszym od 40 lat bocznokołowcem w Polsce.
Cały artykuł przeczytasz w Jachtingu Motorowym 6/2015. Dostęp online tutaj w cenie 14.40 PLN