Chorwacja rozpoczęła wydawanie koncesji na poszukiwanie złóż węglowodorów w strefie szelfowej Morza Adriatyckiego. O tym, że mogą tam zalegać ogromne zapasy ropy naftowej i gazu ziemnego, wiadomo od niedawna. Rząd w Zagrzebiu postanowił wydać koncesje poszukiwawcze na 29 tzw. blokach o powierzchni od 1000 do 1600 km kw. każdy. Dotąd sprzedano 10 koncesji, ostateczne kontrakty mają być podpisane na początku kwietnia. Szacuje się, że łączna wartość inwestycji sięgnie około 523 mln euro. Branża turystyczna gwałtownie protestuje, co może zahamować proces.
Chociaż minister gospodarki Chorwacji Ivan Vrdoljak publicznie przekonuje, że poszukiwania są korzystne dla wszystkich obywateli i cały kraj na nich zyska, liczba przeciwników inwestycji rośnie. Prym wiodą oczywiście właściciele obiektów turystycznych, rozsianych po całym chorwackim wybrzeżu. Obawiaja się oni zanieczyszczenia wód przez nieuniknione wycieki oraz dewastacji środowiska poprzez wzmożony ruch statków i – last, but not least – zruinowania krajobrazów widokiem wież wiertniczych. Co prawda Vrdoljak zapewnia, że zastosowane będą najlepsze środki bezpieczeństwa są, ale jednak całkowitej gwarancji nie ma. Warto zauważyć, że przed podobnym problemem stoją obecnie hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie oraz Bali w Indonezji.
Branża naftowa, która coraz chętniej sięga w rejony trakcyjne turystycznie, mogłaby liczyć na lepsze przyjęcie, gdyby nie katastrofalne efekty wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej w 2010 r. W wyniku eksplozji i zatonięcia platformy wydobywczej BP „Deepwater Horizon” zginęło tam 11 osób, oraz doszło do ogromnego wycieku ropy naftowej, szacowanego na setki milionów litrów. Usuwanie zanieczyszczeń trwa do dziś, a koszty liczy się w dziesiątki miliardów dolarów. Dla branży turystycznej w tamtym regionie była to katastrofa co najmniej równa ekologicznej – niektóre miejscowości do dzisiaj są opuszczone.
źródło: wnp.pl, foto: pixabay.com