Krótko po targach w Southampton miałem okazję przeprowadzenia testów tych dwóch zwodowanych zaledwie kilka tygodni wcześniej jachtów. Dzisiaj pozwolę sobie opisać wrażenia z podróży 62-stopowym hard topem Targa, pozostawiając wzbogacony o górny pokład flybridge jacht Squadron 60 na kolejną okazję. Obecnie Targa 62 Gran Turismo jest największym oferowanym przez Fairline jachtem linii Targa, do której należą jednostki typu Open i Hard Top.
Linia zewnętrzna
Kiedy widzimy Targę 62 Gran Turismo na wodzie, tnącą morskie fale, łatwo możemy odnieść wrażenie, że jest to znacznie mniejszy jacht niż jest to w rzeczywistości. Jego rozmiar możemy ocenić dopiero kiedy staniemy przy jego wysokiej burcie lub kiedy w jego pobliżu przepłynie inna mniejsza jednostka. Ten 62-stopowy jacht przy swoim rozmiarze zachowuje sportowe linie mniejszych hard topów i dobrze broni się przed przesadnym „napompowaniem“. Targa 62 ciągle pozostaje jachtem ze sportowym pazurem. Stając przy burcie jachtu w marinie będziesz zaskoczony jej wysokością i niemal brakiem skosu. Niemal cała linia dna kadłuba znajduje się pod linią wody. Przy keii wyrasta przed nami pionowa ściana jachtu ozdobiona prostokątami dużych okien doświetlających salon i kabiny łodzi. Dynamicznej linii nowej Tardze dodaje bardzo duży, otwarty kokpit i olbrzymia platforma kąpielowa, na której myślę, że z powodzeniem moglibyśmy trzymać mały helikopter. Platforma jest hydraulicznie opuszczana, co znacznie ułatwi wodowanie minitendera ukrytego w rufowym garażu łodzi. Kiedy jacht jest w ruchu i przy większym zafalowaniu kokpit i platforma kąpielowa nikną w rozbryzgach wody i to także wpływa na wrażenie mniejszego rozmiaru jachtu. Linia nadbudówki jest bardzo tradycyjna, w kształcie typowego dla hard topów łuku z dużymi, przyciemnionymi oknami i wystającym lekko nad kokpit zadaszeniem. Na szczęście projektanci jachtu nie szukali sztucznych sposobów na zwiększenie rozmiarów salonu i nadbudówka doskonale zachowuje proporcje łodzi utrzymanej w sportowym stylu.
Na pokładzie
Na pokład najwygodniej jest dostać się przez „lądowisko helikoptera“, czyli rufową platformę kąpielową. Oczywiście cumując rufą lub dziobem do keii, również dostaniemy się na łódź. Musi być jednak spełniony jeden warunek, musi to być bardzo wysoki pomost, ponieważ wysokość burty ponad powierzchnią wody sięga około 3 metrów. Stopnie z platformy kąpielowej prowadzą nas do kokpitu lub na pokład dziobowy. Przejście na prawej burcie omija duże, trzyosobowe łóżko słoneczne na rufie i oparcie kanapy w kokpicie i prosto, szerokim półpokładem prowadzi nas na pokład dziobowy, na którym znajduje się kolejny, dwuosobowy materac słoneczny. Przejście na dziób jest zabezpieczone wysokimi relingami otaczającymi całą łódź i dodatkowymi uchwytami w nadbudówce. Wypoczywając na pokładzie dziobowym również będziemy czuć się bezpiecznie, wzdłuż materacy, po obu ich stronach znajdują się niskie, mocne relingi z nierdzewnej stali. Na dziobie znajdują się dwa duże, otwierane świetliki, które jak mi się zdawało, doświetlają dziobową kabinę, ale o tym za chwile. To co mi się bardzo spodobało na pokładzie dziobowym, to ogromne schowki na odbijacze. Po obu stronach słonecznego łóżka znajdują się głębokie schowki, które na pierwszy rzut oka są niemal niewidoczne, zlewając się ze żłobieniami pokładu. Na rufie natomiast zaskoczyło mnie rozwiązanie zastosowane przy montażu prysznica. Nie ma tu jakiejś wetkniętej w otwór słuchawki, czy klapki, za którą jest coś co raczej przypomina wąż ciśnieniowej mujki. Na pokładzie rufowym Targi 62 jest prawdziwy prysznic. Wystarczy podnieść długą, wąską klapę na lewej stronie wrót garażu i wraz z nią otwiera się zamontowany do niej prysznic, z którego wygodnie możemy korzystać bez pomocy drugiej osoby trzymającej słuchawkę.
Podoba Ci się ten artykuł? Znajdziesz go w całosci w JM 9/2014. Wykup dostęp do całego wydania w cenie 14.40 PLN.