Dodane dnia 5 Lipiec 2010 r.
Tu chodziło o coś więcej, niż o uznanie dla kolejnego
produktu marki Cobra. Do jachtklubu pod Starym
Saltowem od samego rana zjeżdżali specjaliści
rynku wodnego, znawcy techniki i właściciele łodzi.
Spekulacje potęgowały się wraz z każdym kolejnym przybyłym,
a pierwszym wypowiadanym zdaniem było niecierpliwe:
„Kto już próbował? Jak łódka?!”. Wszystko związane jest z kultowym
określeniem nowego flagowca – Performance. Na podobną nazwę na Ukrainie jeszcze nikt się nie zdobył.
Kto z wodniaków nie lubi szybkiej jazdy?! Tylko nieliczni
właściciele łodzi nie próbują zaopatrzyć ich w silnik większej
mocy, żeby potem chełpić się przed przyjaciółmi maksymalnie
„wyciśniętą” prędkością. Ale stare wygi doskonale wiedzą,
że za wywierającymi duże wrażenie cyframi stoi minimalne
obciążenie, absolutnie spokojna woda i duża koncentracja
przy sterze – żeby broń Boże nie wykonać nagłego manewru
albo nie „złapać” fali! Ustanowiłeś „rekord”, (albo prześcignąłeś rywala) i natychmiast zmniejszaj prędkość.