W słonecznej Italii wysyp premier i wodowań. Włosi odbijają sobie z nawiązką mroczne chwile zamrozu gospodarki. Swoje pięć minut ma Franchini MIA 63, jacht motorowy zaprojektowany przez Massimo Franchini, którego sylwetkę niebawem przybliżymy na łamach „Jachtingu Motorowego”.
O planach wypuszczenia nowego modelu było wiadomo już wcześniej. Ale dopiero teraz topniejące lody zakazów umożliwiły dokończenie prac i finalne wodowanie. Chrzciny odbyły się tradycyjnie butelką dobrego szampana, a jako matkę chrzestną zaangażowano córkę konstruktora i potomka twórcy stoczni Mię Franchini. Mia była muzą i inspiracją tego projektu szczególnie w kwestii napiętych linii jednostki, diamentowej powierzchni kadłuba oraz awangardowego dziobu.
Łódź wyposażona jest w podwójne napędy IPS Volvo Penta 950 o mocy 745 KM każdy. Łódź ma ogromny potencjał transportowy, może przebywać na niej 16 osób. Jednostka dość żwawo zbiera się do ślizgu z taką obsadą w 16 osób, a prędkość planowania wynosi 15 węzłów. Prędkość maksymalną 27 w @2300 rpm osiąga w 19 sekund. Konsumpcja paliwa na oba motory wynosi wówczas 180 l. Komfortowa prędkość cruisingowa to 22 w @ 2000 rpm. Paliwożerność jest wówczas niższa o 69 litrów na silnik.
Niestety stocznia nie pokazała wnętrza jednostki, pewnie zrobi to w najbliższym czasie. Jesteśmy ciekawi jaki standard panuje pod pokładem. A to jest w tej chwili tajemnica. Dla tych co nie pamiętają lub nie kojarzą marki, a byli na targach w BOOT pięć lat temu przypomnę, że ich łódź robiła furorę prezentując mechanizm windy kotwicznej, niespotykany na jednostkach rekreacyjnych z tej półki. Ponad to stocznia chwali się, że kadłub jachtu jest doskonały do dalekiego cruisingu, łódź nie zadziera dziobu podczas wchodzenia w ślizg i nie wymaga stosowania żyroskopowego stabilizatora przechyłów.