550 kilometrów kwadratowych wody zamkniętej między stałym lądem a kilkoma lido – oto Laguna Wenecka. Przemierza się ją na ogół po to, by dotrzeć przede wszystkim do Wenecji, a w drugiej kolejności do którejś ze słynnych bagnistych wysp. Dla nas jednak celem podróży była sama Laguna: pływanie po niej barką, spanie i jedzenie w jej portach. Reszta, czyli zwiedzanie tego, co znajduje się na lądzie, stanowiła dodatek do rejsu.
Przyjechaliśmy z Warszawy samochodami. Naszym celem był port na wyspie Chioggia, poło- żony na południe od Wenecji. Ze stałym lądem łączy go długa i szeroka grobla. W porcie na Chioggii jest baza firmy Punt – Locaboat, w której wyczarterowaliśmy barkę. Port znajduje się na nabrzeżu kanału, wzdłuż którego prowadzi też ruchliwa, dwupasmowa miejska arteria. Przeciwległy brzeg kanału zapełniony jest stłoczonymi ciasno domami różnej wielkości i kształtu. Nie każdy stoi prosto. Wszystkie razem wyglądają tak, jakby za chwilę miały osunąć się do wody. Na naszym brzegu, tym z portem, panował jednak idealny porządek: równiutkie chodniki, wygodne schody, podjazdy dla wózków i walizek na kółeczkach, a pod daszkiem, na pomoście, czekający na nas pracownik armatora, ładna dziewczyna. Załatwiamy wstępne formalności.
Więcej na ten temat w Jachtingu Motorowym 4/2014. Dostęp do numery tu taj w cenie14.40 PLN.
Fot. Stefan Zubczewsk