Jako że ta technologia nigdy nie osiągnęła u nas większej popularności, początkowo miałem zamiar ją zmarginalizować. Kiedy jednak zajrzałem do Internetu, okazało się, że w Polsce nadal powstają lub pływają jachty z siatkobetonu.
Siatkobeton to kompozyt złożony z kilku warstw siatek stalowych i betonu. Beton zaś to mieszanka piasku, cementu i wody. Ma bardzo dużą odporność na ściskanie, za to niewielką na zginanie i rozciąganie. Aby pozbawić beton tej ujemnej cechy, już w XIX w. zaczęto go zbroić prętami ze stali. Tak uzyskano żelbet. Konstrukcje żelbetowe nie rozwarstwiają się pod wpływem zmian temperatury. Jednak żelbet to nie to samo co siatkobeton, choć idea połączenia stali z betonem jest ta sama. W konstrukcjach żelbetowych pręty stalowego zbrojenia umieszczane są blisko zewnętrznych powierzchni konstrukcji, tzn. tam, gdzie naprężenia przy zginaniu i rozciąganiu są największe. W siatkobetonie stalowe pręty i siatki wypełniają całą objętość kompozytu (proszę zatem tego nie mylić – to są dwie odmienne struktury). Dzięki temu uzyskuje się konstrukcję cienkopowłokową, nie tylko odporną na rozciąganie i zginanie, ale także elastyczną i odporną na pękanie przy obciążeniu dynamicznym, na tyle wystarczającą, aby materiał ten nadawał się do budowy jachtów.
Więcej na temat kadłubów z siatkobetonów można przeczytać w Jachtingu Motorowym 4/2016. Dostęp do numery tu taj w cenie14.40 PLN.