Startup Matix Industries postanowił rozwiązać problem dręczący każdego posiadacza smartwatcha. Otóż czas pracy takiego zegarka na wbudowanej baterii jest zazwyczaj krótki i często trzeba go ładować. Matrix Powerwatch ma być ładowany... ciepłem ludzkiego ciała, dzięki wbudowanej termoparze. Zegarek miałby robić to, co zwykle robią smartwatche, czyli monitorować aktywność fizyczną, jakoś snu oraz oczywiście pokazywać czas. Z telefonem komunikowałby się za pomocą Bluetooth 4 Low Energy.
Zegarek ma się ładować tym szybciej, im więcej kalorii spalimy, więc znikający pasek zasilania pewnie przymusi nas do szybszego truchtu. Ale odkładając żarty, zegarek obywać się będzie w ogóle bez zewnętrznego ładowania. W razie nienoszenia go przejdzie w stan uśpienia.
Atrakcyjność zwiększy wodoodporność do 50 metrów, trudno osiągalna w innych smartfonach z uwagi na konieczność instalacji złącza USB do ładowania baterii.
Firma deklaruje, że ma funkcjonujący model, w styczniu 2017 roku ma przejść testy przedprodukcyjne, a na rynku pojawi się w lipcu 2017 roku. Na serwisie związanym z finansowaniem społecznościowym ustawiła cel 100 tys. USD, zebrano kwotę 3,5 raza większą. Dla finansujących to przedsięwzięcie przewidziana jest cena 130 USD, która wydaje się być dość przystępną.
Jeżeli projekt rzeczywiście wypali i jakość tego sprzętu będzie zadowalająca, może to być ciekawe rozwiązanie dla osób spędzających dużo czasu poza domem, biurem i ładowarką.