W trakcie jednego z obozów centralnego szkolenia instruktorów ratownictwa wodnego w Tamie koło Rajgrodu odwiedził nas Andrzej Zakrzewski – ratownik z krwi i kości, pasjonat survivalu z Augustowa. Opisując sposoby zabezpieczenia ratowniczego imprez niechcący zadał pytanie: „A może wy chcecie wziąć udział w Mistrzostwach Polski w Pływaniu na Byle Czym?” Dodał, że on jest tam szefem ratowników, więc może was zapisać na listę startową.
Pytanie było do ogółu, więc zostało puszczone mimo uszu. Po kilku dniach Wojtek, kierownik naszego wyszkolenia ratowniczego, zwrócił się do mnie z pytaniem: „Może coś wymyślisz? Przecież uczestniczyłeś w niejednym rejsie morskim, nurkowałeś w wielu zakątkach świata i dużo widziałeś. Kilku kursantów Ci pomoże, a reszta będzie miała „szkołę ćwiczeń” do przyszłej pracy w charakterze ratownika.” „Czemu nie, ale co ja mogę wymyślić?” – odpowiedziałem. Wojtek odpowiedział szyderczo: „Wymyśl byle co…”
Po kilku dniach rozmyślań zaproponowałem, by wykorzystać w zawodach moją pierwszą wersję łodzi „Laura”. Przywiozłem ją do Tamy, by testować oraz zapoznać się z opinią ratowników o jej walorach. Łódź „Laura” to mój projekt niezatapialnej jednostki wiosłowej z otwartą rufą, przez co ratownik może z mniejszym nakładem sił wyciągnąć osobę poszkodowaną z wody na pokład. Zaproponowałem kursantom, że jeśli siądziemy na łódź w ośmioosobowym składzie to schowa się ona pod wodę. Wówczas my będziemy się przemieszczali wykorzystując do napędu trzymane w rękach małe deseczki. Zebrana widownia nie będzie wiedziała na czym płyniemy, więc spełnienie formuły „byle czego” wydawało mi się oczywiste. By udowodnić, że nasze pływadło, to tak naprawdę nie „Byle co” na sygnał ratownicy wyskoczyli z łodzi, która w wyniku odciążenia wyłoniła się z wody, prezentując swoje walory. Cały scenariusz się udał, jednak opinia jury nie była tak entuzjastyczna jak nasza, w wyniku czego nie zajęliśmy żadnych zaszczytnych miejsc. Zwyciężył "Goryl King-Kong" z Czarnej Białostockiej autorstwa Arnolda Maculewicza, miejscowego pasjonata tej imprezy.
Będąc na miejscu poznaliśmy regulamin imprezy, jak też zaobserwowaliśmy jej zasięg i zainteresowanie. Startowało ponad 40 zespołów z całej Polski, a na nabrzeżach rzeki Netty zgromadziło się tysiące obserwatorów. Okazało się, że Mistrzostwa Polski w Pływaniu na Byle Czym to jedyne w swoim rodzaju widowisko organizowane przez Polskie Radio Białystok wspólnie z Podlaskim Urzędem Marszałkowskim i miastem Augustów. Pomysłodawcą i przywódcą całego przedsięwzięcia jest dziennikarz Radia Białystok - Marek Gąsiorowski, którego można uznać patronem duchowym imprezy. Każdego roku przyciąga uwagę ok. 20 tys. augustowian i turystów przybywających z najodleglejszych zakątków świata, gdyż są to największe w Europie i najbardziej widowiskowe zawody wodniackie, gwarantujące dużą dozę emocji i humoru. Znakiem rozpoznawczym jest złożona z kartki papieru łódeczka.
Cały artykuł (z ogromną ilością wyjątkowych zdjęć) przeczytasz w Jachtingu Motorowym 9-10/2015. Wersja online dostępna tutaj w cenie 14.40 PLN.