Atutem białoruskich rzek, kanałów i jezior jest nie tylko dzika przyroda, ale także możliwość zobaczenia i przeżycia tego „czegoś”, czego nie spotkasz na wypieszczonych, zadbanych, ale też nieco nudnych akwenach Europy Zachodniej czy basenu Morza Śródziemnego. Mimo bliskiego położenia Białoruś jest nieznana, nieco zamknięta i przez to właśnie fascynująca. Jednak kraj ten ma też sporo minusów. Do najważniejszych należy zaliczyć skomplikowane (i często po prostu absurdalne) formalności wizowo- meldunkowe, wciąż słabą infrastrukturę oraz, co może dziwić, bardzo wysokie ceny.
Śródlądowy kraj z morskimi ambicjami
Chociaż rzadko nad tym się zastanawiasz, to właśnie Białoruś jest największym w Europie krajem, który nie ma dostępu do morza (pod względem powierzchni, bo pod względem liczby ludności nieznacznie wyprzedzają ją Czechy). Wbrew pozorom fakt ten ma bardzo duże znaczenie i jest często podkreślany przez Białorusinów, którzy brak morza kompensują sobie rozwojem żeglugi rzecznej i własnej floty morskiej w portach łotewskich i litewskich.
Tęsknota za morzem oraz przywiązanie do wody w każdej z jej form (rzeki, jeziora, rozlewiska poleskie) jest integralnym elementem białoruskiej kultury i idei narodowej. We wszystkich przekazach historycznych i współczesnych legendach dotyczących pierwszych form białoruskiej państwowości (Księstwo Połockie, Wielkie Księstwo Litewskie) znajdziesz odwołanie do dawnych szlaków handlowych „od Wikingów do Greków”, którym białoruskie miasta zawdzięczają swoje powstanie i rozwój. Może właśnie dlatego mogą one być niemal zupełnie pozbawione zabytków (zniszczonych przez wojnę i stalinizm), mogą być szare i bez wyrazu, ale za to zwrócone twarzą ku rzekom. Często zresztą to właśnie rzeka wraz z zadbanym waterfrontem, nadrzecznym parkiem i terenami rekreacyjnymi jest właśnie najciekawszym miejscem w mieście. Tak jest m.in. w stołecznym Mińsku, ale o tym opowiem dalej.
Co ciekawe, ten mit narodowy Białorusi jako kraju Międzymorza jest silniejszy niż podziały polityczne na władzę i opozycję. Rzeki, kanały i ich żeglowne połączenia z Bałtykiem i Morzem Czarnym są dla Białorusinów tym, czym dla przedwojennej Polski dostęp do Wybrzeża i budowa Gdyni. Dlatego w porównaniu z innymi krajami, nieleżącymi nad morzem (np. Czechami czy Słowacją), Mińsk wykazuje zadziwiająco wysokie zainteresowanie sprawami morskimi, czego przejawem jest m.in. własna flota bałtycka, tworzona w oparciu o porty Litwy i Łotwy. W ostatnich latach zrobiono też ogromny wysiłek inwestycyjny i zmodernizowano najważniejsze szlaki wodne, m. in. Prypeci, Piny i kanału Dniepr–Bug, a także górnych odcinków Dniepru, Soży, Berezyny i Dźwiny. Władzom Białorusi szczególnie zależy na stworzeniu żeglownego połączenia między Bałtykiem a Morzem Czarnym na międzynarodowej trasie E-40. Trasa ta jest już w pełni żeglowna od Brześcia do Morza Czarnego, łącząc m.in. takie ośrodki, jak Pińsk, Mozyr, Kijów czy Dnipropetrowsk, wąskim gardłem jest jedynie polski odcinek tej trasy między Warszawą a Terespolem.
Cały artykuł przeczytasz w Jachtingu Motorowym 10/2012. Dostęp online do numeru tutaj w cenie 14.40 PLN.