Z rocznym opóźnieniem otwarto oficjalnie marinę w Nakle nad Notecią. Prace trwały od 2010 roku i pochłonęły łącznie prawie 15 mln zł, z czego wybudowanie basenu portowego ponad 9 mln zł, w tym dotacja unijna około 5 mln zł. W drugim etapie postawiono budynki portowe; koszta wyniosły 4,5 mln zł, w tym 1,7 mln zł pozyskane z Regionalnego Programu Operacyjnego. Aby móc wykorzystać potencjał mariny, potrzeba tylko jednego: rewitalizacji dróg wodnych w regionie.
Jak zauważyła Gazeta Pomorska, w Nakle nie brakuje głosów, że budowa portu rzecznego to pieniądze wyrzucone w błoto, bo ruch na Noteci niewielki. Większe jednostki nie mają szans dopłynąć... – „To realne. Jak się ma dobrego kapitana to można, trzeba się tylko pogimnastykować” – odpierał te zarzuty podczas gali w porcie nowy starosta Tomasz Miłowski, od początku wielki orędownik tego przedsięwzięcia.
Basen mariny ma powierzchnię ponad 10 tys. m kw. i z powodzeniem cumować w nim może nawet 30 jednostek. Jest to również port macierzysty statku szkolnego „Władysław Łokietek” Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej im. kmdr. Bolesława Romanowskiego.
Galowe otwarcie 5. grudnia odbyło się w budynkach mariny i dotyczyło głównie lokalnych oficjeli. Starosta zapowiedział co prawda, że prawdziwe otwarcie mariny, dla wodniaków i mieszkańców Nakła odbędzie się wiosną, przy lepszej pogodzie. Zorganizowana zostanie wówczas przy Noteci duża impreza wodniacka, na którą goście nie tylko przyjdą czy przyjadą, ale przede wszystkim przypłyną. O ile RZGW Poznań nie „zorganizuje” wyższego poziomu spiętrzenia wody, to biorąc pod uwagę przywołane wątpliwości, zapewne Pan Starosta osobiście popilotuje statki do Nakła, żeby wzorem Kim Ir Sena pokazać kapitanom, jak „się gimnastykować”. Skojarzenie ze znanym filmem Marka Piwowskiego narzuca się samo.
fot. navimorinvest.eu