Przy szybszej jeździe na fali, nawet na dużej jednostce, potrzebny jest odpowiedni fotel. O tym, jak bardzo, przekonywali się marynarze z szybkich jednostek torpedowych czy rakietowych. Zdarzało się i w polskiej flocie, że gdy kutry wychodziły do ataku (40 węzłów), postawienie nogi na pokładzie oznaczało uszkodzone kolana, a nawet połamane golenie. Na pewno na jachcie motorowym musimy zadbać o stawy kolanowe i kręgosłup.
Amerykańska firma STIDD Systems swoją pozycję zbudowała jako dostawca sprzętu dla potrzeb wojskowych i US Coastguard, a również na jednostki robocze i komercyjne. Pozwoliło to zdobyć bazę doświadczeń i wiedzy, wykonać potrzebne badania biomechaniczne. W ten sposób mogła zaproponować anatomicznie dostosowane fotele również na jachty motorowe. Fotele te odpowiednio amortyzują uderzenia fal, podesty chronią stawy kolan, a odpowiednie ukształtowanie utrzymuje kręgosłup w odpowiedni sposób tak, by nawet długa żegluga nie kończyła się zmęczeniem, napięciem czy bólem.
Konstrukcja mechaniczna fotela została uzupełniona odpowiednim designem i tak powstała seria Admiral. Fotele tej serii produkowane są w wersji wysokiej (pozwala oprzeć również głowę) i niskiej (tylko podparcie dolnej części pleców, często stosowane na flybridge i mniejszych jednostkach typu RIB). Fotele wykonywane są ze stali nierdzewnej, chromowanej na wysoki połysk. Możliwość obrotu w poziomie o 360 stopni (z blokadą na 45 stopniach). Można je odchylać o 40 stopni. Skok teleskopu to aż 8 cali. Wykończenie może być wykonane z różnych materiałów w różnych kolorach, również ze skóry.
Referencje z superjachtów, jednostek roboczych i militarnych świadczą najlepiej o solidności i trwałości produktu.
Z ciekawostek, fotel taki waży do 126 funtów, czyli ok. 60 kg.
Sam fotel nie wystarczy do bycia admirałem, ale trudno być admirałem bez właściwego fotela.
Fot.: STIDD