Jeszcze do niedawna mówiło się, że jeśli jako marki nie ma cię na BOOT, to tak jakbyś nie istniał. Było w tym wiele prawdy, ale wiele marek musiało przejść istotną drogę ewolucji, by godnie po raz pierwszy zaprezentować się na BOOT. W tym czasie doskonalili swój warsztat, zdobywali nowych klientów, gromadzili doświadczenia, budowali markę w oparciu o jakość, innowacyjność i zaufanie klientów. Nie można zatem powiedzieć, że nie istnieli, a ich działalność była zawieszona w próżni. Jednak wystawienie się na BOOT było dla nich zwieńczeniem ciężkiej pracy, wyjściem na międzynarodowe rynki, pozyskaniem np. rynków zbytu za oceanem.
Niewątpliwie odwołanie BOOT jest niechlubnym wydarzeniem tego roku. Większość stoczni jest obłożona zamówieniami, wiele stoczni nie przyjmuje nowych, na co składa się wiele różnych przyczyn. Teoretycznie mogą więc spać spokojnie. Oby tylko ten sen nie było zbyt głęboki, bo za dwa lata, jak tak dalej pójdzie, pozostanie stoczniom jako narzędzie jedynie viral marketing, a ten pozbawiony bezpośredniego kontaktu z przypadkowym klientem może się okazać mało efektywny.
Na naszym podwórku szykuje się wiosenna edycja Warszawskiego Salonu Jachtowego, więc trzymamy kciuki, by impreza doszła do skutku.
Echem odbiją się także roszady marek na naszym rynku. Pojawiają się nowe, a stare zmieniają swoich reprezentantów. I tak np. znana na rynku firma Dobre Jachty wycofała się ze sprzedaży jachtów marki Cranchi Yachts na rzecz Liberty Marine oraz Lagoon na rzecz Super Yachts, co według źródeł firmy Dobre Jachty wiąże się z planami reprezentowania marek o bardziej globalnym zasięgu i sile sprzedażowej. Czas pokaże, jakie to marki, o czym poinformujemy, gdy tylko nastąpi oficjalny coming out.