Po śląskiej edycji targów Wiatr i Woda dało się słyszeć różne opinie na temat tych targów, więc pozwolę sobie przedstawić Państwu swoje wrażenia jako zwiedzającego.
Była to pierwsza edycja targów WiW w Katowicach, w samym centrum obok katowickiego Spodka.
Dobry dojazd, kilka dużych parkingów wokół hali, znalezienie miejsca parkingowego bez problemu.
Nowa hala, kilka kas biletowych, bez kolejek, szatnie, czyste sanitariaty, kilka wejść na halę wystawową.
W środku dobre oświetlenie, ciepło. Jeden punkt gastronomiczny, mogłoby być więcej (możliwe, że w sobotę i niedzielę organizatorzy coś poprawili, my byliśmy 4-osobową grupą w piątek).
Pomimo tego, że to pierwsza śląska edycja, wystawcy dopisali, nie brakowało żadnej grupy produktów dla wodniaków, były stoiska z pontonami, przez odzież żeglarską, akcesoria, skutery wodne, łodzie żaglowe oraz oczywiście motorowe od najmniejszych Sea-Rayów aż do całkiem godziwego Galeona 445HTS (w bardzo ciekawej konfiguracji kolorystycznej – glazura w toalecie w pepitkę, szklane umywalki – brakowało tylko mosiężnych rzeźb :).
Duże zainteresowanie publiczności budził Galeon 360 FLY (premiera ! ) , na którego pokład wszedłem za grupą nastolatków (komentarze: wow, budziki Star Wars, biała świnia i podświetlany sandał - -czyli w języku dorosłych: dobrze wyposażona konsola, jasna tapicerka oraz oświetlenie podłogi.)
Tenże Galeon była to też jedna z dwóch pokazywanych na targach jednostek z flayem, ale o drugiej za chwilę. Takie emocje publiczności brały się też stąd, że na śląsku zbyt często takich “wypasionych” jednostek się nie widuje .
W grupie moich znajomych najwięcej dyskusji wywołała Delphia 989 Platinum, ponoć pierwszy raz pokazana tego lata na WiW w Gdyni.
Tradycyjnie “Delphiowa” duża przestrzeń wewnątrz, ale właśnie z podkreśleniem na “Delphiowo-dużą” a nie jak kiedyś “Delphiowo-tradycyjną”.
Miejsca w środku nie zabraknie kilku osobom nawet na 2-3 tygodnie czarteru non-stop.
O możliwościach konfiguracji wyposażenia nie piszę, bo trzeba by do “Jachtingu” wklejkę dodać, ważne że dostępne są ekonomiczne Diesle (3-4 L/h), co przy moim ulubionym chorwackim kulaniu się od wyspy do wyspy wywołuje uśmiech na twarzy przy każdym spojrzeniu na wskaźnik poziomu paliwa oraz Marcinkiewiczowe YES-YES-YES po tankowaniu.
No i wisienka na torcie: ten model motorowej Delphii posiada FLY. Celowo nie piszę “Fly-bridge” bo wyrażenie byłoby dłuższe od samego flaja. A raczej flajusia. Ale nie śmieję się z niego, bo ważne że jest, może nie do imprezowania w osiem osób, ale do robienia ważnych min podczas gdy skośnoocy robią nam zdjęcia przy nabrzeżu w Trogirze - spokojnie wystarczy.
I takie bajery można mieć już za “dwieście parę netto”. A dokładniej to za niecałe 400 tys. PLN, bo mniej więcej tak sympatyczna Pani na stoisku wyceniła opisywanego “sprzęta”.
Razem z Przyjaciółmi chyba z godzinę blokowaliśmy ruch, trzaskaliśmy drzwiczkami i póki co, NIE BYŁO SIĘ DO CZEGO DOCZEPIĆ. Chyba, że Producent zaszaleje i udostępni nam łódź na tydzień, a być może jakieś wady się znajdą .
Na stojącej obok Delphii 1150 Voyage nawet nie trzeba nas zamykać, żebyśmy swoje wrażenia przedstawili od ręki.
Genialne wnętrze, dwie duże i świetnie urządzone kabiny. Dla czterech osób nawet na dłuższy czas – jednostka marzenie. Rozplanowanie przestrzeni życiowej w porównaniu do starszych modeli, na przykład Escape 1050 to przepaść, oczywiście na korzyść nowego modelu.
I za to projektantowi “Respekt” z dużej litery i flaszka. Duża i smaczna.
Można jedynie mieć wątpliwości do przechodzenia lewą burtą. Na prawej trasa do biegania z muringiem i odbijaczami wytyczona prawidłowo, ale na lewą burtę do wiązania odbijacza najlepiej wysłać załoganta, który jak wpadnie do wody to jakoś specjalnie jego braku nie odczujemy. Jeżeli zapragniemy umyć kabinę z lewej strony, to dobrze jest zaprzyjaźnić się ze skiperem po naszej lewej stronie, żeby stać na jego łodzi a myć kabinę w naszej . Jest wąsko. Bardzo.
Ze spektakularnych łódek oczywiście nie zabrakło Pegazusa, którego genialny pomysł z konsolą przesuwaną ze środka kabiny (jak zimno i leje) na tył (jak potrzebujemy) pozwala właścicielowi łodzi na zaoszczędzenie poważnej kwoty i wygodę. Za każdym razem jak widzę pokaz przesuwania całej konsoli sterowej przód-tył, to się zastanawiam kiedy Pegazus opatentuje konsolę przesuwaną z dołu do góry (z kabiny na flaja)
Wystawców o których nie wspomniałem, serdecznie przepraszam. Wiem, wiem, byliście chyba wszyscy.
Ale nie będę wszystkiego opisywał, bo jak się czytelnik przyzwyczai, to na następne targi nie przyjedzie tylko pójdzie na łatwiznę i zaprenumeruje Jachting Motorowy
Takie dokładne oglądanie łodzi i różnych szpejów było możliwe dzięki dużej hali, braku ścisku i upychania jednej łodzi na drugiej. Wszędzie wygodnie, grzecznie i spokojnie.
Po kilkuletnich warszawsko-łódzkich doświadczeniach targowych bardzo przyjemna odmiana, bez błota na parkingach, śmiesznych busików, kolejek do WC i szatni.
Brawo Ślonzoki. Gryfnie było.