Zanim jednak zastanowimy się poważniej co kupować, należy zadać sobie pytanie – jak? Inwestując, na początku, musimy przyznać się do niewielkiej wiedzy na temat rynku sztuki. Znajomość historii sztuki i estetyczna wrażliwość jest czymś innym, choć bardzo pomocnym, względem prawideł rynkowych. Dlatego kolekcjonerom debiutantom odradzam raczej zakupy bezpośrednio od autorów. Ostrożnie podchodziłabym też do oferty galeryjnej. Zdecydowanie nie polecam nabywania dzieł przez Internet, bez uprzedniej możliwości zobaczenia pracy na żywo. To propozycja dla kolekcjonerów wyrobionych, którzy doskonale znają charakter twórczości upatrzonego artysty, dzięki czemu internetowy zakup nie powinien ich rozczarować. W innym przypadku może być różnie. Komputer to narzędzie zwodnicze. Nawet bardzo nowoczesne i dobrze skalibrowane ekrany nie oddają prawdy o kolorze pracy, nie odzwierciedlą w całości faktury obrazu, a „ogląd ekranowy” z trudem pozwala nam wyobrazić sobie realny format dzieła. Internet jest oczywiście niekwestionowanym źródłem wiedzy, warto więc z niego korzystać intensywnie, kupować jednak polecam „na żywo”.
Jak więc kolekcjonować sztukę, ryzykując niewiele, a pogłębiając jednocześnie swoją wiedzę rynkową? Najlepiej na aukcjach. Jest ich bardzo wiele. W Polsce odbywa się ich kilkanaście miesięcznie, a w najbardziej gorących okresach, takich jak czerwiec, listopad i grudzień, nawet kilkadziesiąt, jeśli doliczymy do puli aukcje charytatywne, bibliofilskie i numizmatyczne. Wśród nich, co miesiąc, jest kilka aukcji poświęconych młodej sztuce i sztuce artystów średniego pokolenia. Kalendarium oraz katalogi wszystkich licytacji znaleźć łatwo na portalu artinfo.pl, który także publikuje wyniki aukcyjne. Od pewnego czasu dostęp do tych notowań jest już płatny, jednak jeśli ktoś poważnie myśli o kupowaniu dzieł sztuki, warto wydać rozsądną kwotę w zamian za niezbędną wiedzę prezentowaną porównawczo. Aukcje z obszaru młodej sztuki (po części wchodzą w to także aukcje charytatywne, gdzie prace licytowane są od bardzo niskich kwot, często do 100 zł) odbywają się nie tylko w Warszawie. To świetna propozycja dla tych, którzy nie mogą poświecić czasu na regularne bywanie w stolicy. Licytacje takie przygotowują domy aukcyjne z Krakowa, Wrocławia, Bydgoszczy, Sopotu, Łodzi, a nawet Katowic i Opola.
Dlaczego namawiam do udziału w aukcjach? Po pierwsze, zwłaszcza dla debiutantów, jest to świetna zabawa. Kolekcjonowanie to poważne zadanie edukacyjne, więc jeśli towarzysz mu odrobina rozrywki, należy to docenić. Po drugie, na aukcjach wszystko jest jasne i klarowne. Jest określony katalog obiektów, które wcześniej możemy zobaczyć na wystawie przedaukcyjnej. Katalog jest dostępny w Internecie, więc zanim pójdziemy zobaczyć ekspozycję, możemy się przygotować, sprawdzić, co podoba się nam potencjalnie, jakie są inne prace artysty, który nas interesuje, czy uważamy, że jego sztuka jest dobra z uwzględnieniem tego szerszego tła twórczości. Możemy też sprawdzić, ile jego prace kosztowały na aukcjach wcześniej w tym domu aukcyjnym, a także w innych – konkurencyjnych. To ważne, bo mimo internetu, z niewytłumaczalnych przyczyn, w obszarze sztuki młodej panują pewnego rodzaju mody na kupowanie niektórych artystów szczególnie drogo w konkretnych domach aukcyjnych.
Cały artykuł przeczytasz w numerze 4/2015 Jachtingu Motorowego. Czasopismo online.