Bering 145 – jak wieść gmina niesie – ma status jachtu flagowego stoczni. Ten transoceaniczny prawie statek łączy w sobie elegancję, osiągi i pakiet technicznych nowości. I oczywiście jest maksymalnie luksusowy, gdyż w tej półce nie ma kompromisów.
Jednostka jest szyta na miarę, czyli pełny custom. Zaprojektowany przez stocznię kadłub jest pełnoprawnym wypornościowcem, a jego objętość wynosi ponad 500 metrów sześciennych. Oczkiem w głowie stoczni są nowinki techniczne i na tym jachcie takim mocnym punktem jest napęd hybrydowy.
Wnętrze jednostki jest praktyczne, a jednocześnie zaaranżowane z rozmachem. Kabinę armatorską umiejscowiono na głównym pokładzie, bliżej w kierunku dziobu. Właściciel jachtu ma tu nie tylko swoją luksusową oazę, ale także sposobność cieszenia oczu widokiem. Powierzchnia ogromnych okien oscyluje w okolicach 10 m2. Na brak przestrzeni mieszkalnej na tym eksploratorze nie można narzekać. Do dyspozycji gości pozostaje jeszcze pięć kabin, a salon na głównym pokładzie oferuje komfortowe warunki do wypoczynku tudzież delektowania się wykwintnym obiadem dla 12 osób. Kolację można zaś zjeść na górnym pokładzie (sky lounge), tam też jest pokaźnych rozmiarów stół. Na flybridge jest SPA, grill gazowy oraz wet bar plus strefa wypoczynkowa. Pokład dolny to 32 m2 magazynu na zabawki wodne oraz części zamienne, które przy dalekich wyprawach muszę być na stanie. Załoga ma do dyspozycji swoje pomieszczenia przewidziane dla 12 osób. Na rufie zaś przygotowano coś naprawdę wystrzałowego – 40 m2 specjalnej strefy plażowej.
Bering 145 może brać w udział nawet w najbardziej ekstremalnych cruisingach. W trybie napędu hybrydowego jego zasięg przekracza 12 tysięcy mil przy prędkości 9 węzłów. Zbiorniki paliwa mieszczą potężną ilość paliwa – ponad 95 tysięcy litrów, co wystarcza na pokonanie jednorazowo dystansu 4 tysięcy mil z prędkością 8 węzłów.