Bayliner włączył do swojej oferty modele WT-1 i WT-2. Konstrukcję przygotowała firma Heyday. W ten sposób amerykańska stocznia wchodzi na rosnący rynek łodzi do aktywności ekstremalnych - i ma za cel maksymalne upowszechnienie tego sportu.
Pierwszym celem jest dostępność, co oznacza głównie zbicie ceny. WT-1 zaczyna się od 40 tys. USD (w USA), pozwala zabrać do 9 osób i "mieści się w przeciętnym garażu". Nawet uwzględniając fakt, że amerykańskie garaże są większe, łódź na poniżej 6 metrów, więc zmieści się i w europejskim.
Kadłub pokryty jest winylem, dzięki czemu odporniejszy jest na zadrapania i uszkodzenia.
W łodzi do wake najważniejsze są oczywiście silnik i kadłub. WT-1 napędzane jest silnikiem PCM Challenger o pojemności 5.7 L, dającym 350 KM. Kadłub zaś został specjalnie zaprojektowany, by generować możliwie największe fale.
Producent deklaruje, że usunął wszystko, co zbędne. Na szczęście zostawił wygodne siedzenia, stół i zestaw wskaźników. Oraz design, bo ten we współczesnych czasach jest niezbędny.
Ciekawe, kiedy zobaczymy te łodzie w Polsce. Na razie zobaczyć je będzie można na targach w Dusseldorfie.