Zakończyły się największe targi jachtowe na Morzu Śródziemnym. Jak co roku wystawa stała się prawdziwą ucztą dla koneserów jachtingu. Stoły były suto zastawione - można powiedzieć, że przekrój jednostek był dla każdego satysfakcjonujący. A stoiska ze szpejami i akcesoriami jachtowymi w Pałacu Festiwalowym dopełniały ofertę rynkową - będą jednocześnie wspaniałym miejscem do wypoczynku od palącego słonka.
Przed ostatni i ostatni dzień salonu trwał do późnego wieczora. Na wielu stoiskach świętowano hucznie i wszystkim udzielała się wesoła atmosfera. Szampan, rose i najwymyślniejsze drinki to podstawa wieczornego menu. Te dni to także powtarzająca się co roku okazja, by nawiązać prywatne relacje z profesjonalistami.
Na wystawie pokazano w sumie ponad 650 jednostek. Najwięcej jednak było jednostek motorowych. Miało miejsce aż 122 światowe premiery i naprawdę ciężko było się zdecydować, co oglądać w pierwszej kolejności.
W tym roku po raz pierwszy miała miejsce wielka zmiana. Lobby motorowe doprowadziło do przeniesienia wystawy żeglarskiej do sąsiedniego portu Port Canto. Choć organizator targów podaje w oficjalnym komunikacie, że ta zmiana odniosła wielki sukces, to jednak oczekiwanie w upale na transfer z jednego portu do drugiego, nie dla wszystkich było czasem spędzonym produktywnie. Łodzie pływały co 15 minut, ale nie nadążały z płynnym transportem targowych gości.
Trzeba wspomnieć o polskiej reprezentacji - byli niemal wszyscy liczący się producenci i przedstawiciele marek. O ich sukcesach będziemy pisać na łamach i do tego tematu na pewno jeszcze wrócimy. Dopisali także polscy goście w tym przyjaciele „Jachtingu Motorowego”. Do zobaczenia w Cannes za rok!