Podczas eksploatacji jacht brudzi się nieco inaczej niż podczas postoju zimowego. Do dna łodzi przywierają
organizmy wodne zmniejszające prędkość i zwiększające zużycie paliwa. Na linii wodnej z czasem
pojawia się pasek osadzających się zabrudzeń, które na przemian wysychając i mocząc się, tworzą trudną do usunięcia skorupę. Z kolei ponad tą linią osiadają wszelkiego typu owady, których nad wodą jest mnóstwo, pozostawiając po sobie niezliczoną ilość śladów. Do tego co nieco dorzucają ptaki i masz do wykonania kawał roboty. Mniejszy problem, jeśli łódź jest w stałej eksploatacji, np. podczas urlopu. Wtedy codzienne standardowe
obmycie i sprzątanie wnętrza nie pozwala brudowi mocniej przylgnąć. Trudniejsza sprawa, gdy jacht eksploatowany
okresowo stoi dłuższy czas w porcie. Środowisko wodne i nadwodne jest bardzo aktywne biologicznie. Po przyjeździe na weekend oczom ukazuje się niewesoły obraz i czeka Cię mnóstwo
pracy na dzień dobry. Na rynku jest wielu producentów linii skutecznych preparatów do czyszczenia poszczególnych części jachtu. Elementy te wykonane są z materiałów o różnych właściwościach, wymagają
zatem innych środków do konserwacji i utrzymania ich w czystości. Problem zilustruję na przykładzie preparatów firmy Star Brite, które udało się nam przetestować.
Taktyka i narzędzia
Chciałbym wyróżnić dwa rodzaje zabiegów czyszczenia i konserwacji:
doraźne – gdy jacht jeszcze jakoś wygląda i trzeba go tylko przetrzeć z zewnątrz – oraz gruntowne czyszczenie,
które w sezonie trzeba co jakiś czas powtórzyć, zwłaszcza po dłuższym postoju. Do dbania o łódź na bieżąco firma Star Brite poleca koncentrat rozcieńczany wodą o nazwie Boat Wash. Jest to środek uniwersalny, mało aktywny, ale wystarczający do usunięcia za pomocą szczotki i gąbki zabrudzeń z powierzchni całego pokładu, zabezpieczając go przed dalszym zanieczyszczeniem i pozostawiając błyszczące deski i osprzęt. Nadaje się do częstego użycia. Do mycia polecam szczotkę o dłuższym, niezbyt sztywnym, naturalnym włosiu, z rączką, najlepiej drewnianą (rodzaj zmiotki). Szczotka taka pozwala dokładnie umyć wszystkie powierzchnie i wystające części osprzętu bez ryzyka skaleczenia ręki. O to ostatnie łatwo, gdy skóra dłoni jest rozmiękła wskutek mycia.
Wskazane jest używanie gumowych rękawiczek ochronnych nawet przy zastosowaniu łagodnych preparatów oraz oczywiście obligatoryjnie do środków aktywniejszych. Polecam także luźne rękawiczki kuchenne, których sam używam. Łatwo się je zakłada i zdejmuje, a skóra poci się mniej niż w rękawiczkach chirurgicznych, które są tanie i również nadają się do tego celu. Wszystkie wymienione środki wedle zapewnień producenta ulegają szybkiemu rozłożeniu i nie szkodzą środowisku. To ważne, gdyż większość czynności związanych z czyszczeniem
odbywa się na wodzie lub w jej pobliżu. Jeśli zabrudzenia są większe, polecany jest nieco silniejszy koncentrat o nazwie Sea Safe – Boat Wash.
Do roboty!
Kolejną ważną kwestią jest gruntowne czyszczenie łodzi po wyjęciu jej z wody. Pomijam technikę slipowania. Jacht dobrze jest postawić na wysokich podstawkach ok. 1 m nad ziemią. Oczywiście podparcie musi być stuprocentowo pewne i sprawdzone. Najlepiej jest zacząć od umycia i zakonserwowania dna „na świeżo”, zaraz po wyslipowaniu łodzi. Po tej czynności należy maksymalnie obniżyć łódź, by mieć łatwy dostęp do pokładu i wnętrza.
CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W JACHTINGU MOTOROWYM 6/2012.