Zmiana ma polegać na likwidacji 7 Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej (RZGW) i 8 Urzędów Żeglugi Śródlądowej (UŻŚ) oraz powołaniu w to miejsce 6 Urzędów Gospodarki Wodnej oraz 2 Zarządów Dorzeczy. Teoretycznie wygląda to nieźle, w praktyce zaczynają się schody.
Dzisiejsze RZGW zajmują się między innymi utrzymywaniem wód i urządzeń wodnych, do czego zatrudniają wykwalifikowaną kadrę, bynajmniej nie urzędniczą, a całość finansuje budżet państwa. Po reformie w większość rzeki zostaną przekazane pod kuratelę samorządów lokalnych, które nie bardzo mają na to pieniądze, natomiast przewidywana struktura UGW jest stricte biurokratyczną, tak więc redukcja etatów raczej nie grozi.
Niezależnie powyższego, ustawa powołuje dodatkowo dwa zupełnie nowe twory administracyjne: Zarządy Dorzecza (Zarząd Dorzecza Odry i Zarząd Dorzecza Wisły). Mają one prowadzić działalność gospodarczą (sic!) i z tej działalności oraz wsparcia różnymi dotacjami i projektami finansowymi utrzymywać główne rzeki kraju wraz z ich infrastrukturą. Przede wszystkim chodzi tu o wały przeciwpowodziowe,które Zarządy przejmą na mocy nowej ustawy od samorządów lokalnych. Najśmieszniejsze, że wciąż nie bardzo wiadomo, które to będą rzeki, mówi się, że będą to co najmniej Wisła i Odra oraz rzeki żeglowne. Pełną listę listę tych rzek określi Minister później, już po wejściu w życie nowej ustawy, w osobnym rozporządzeniu. Bareja, Piwowski, czy czeska komedia? A to dopiero początek...
Hasłem reformy jest „jedna rzeka jeden gospodarz”, a to po prostu nieprawda, jak wynika z samego tekstu ustawy. Przenosząc własność rzek z RZGW na Marszałków Województw tworzy się chorą sytuację, w której zamiast jednego właściciela jakim było RZGW, rzeka ma 2 albo i 3 właścicieli! RZGW zarządzają bowiem w granicach hydrologicznych, zgodnych z naturalnym spływem wód, natomiast województwa mają granice administracyjne, które z hydrologią nie mają nic wspólnego. Często nawet granica miedzy województwami przebiega w nurcie rzeki. Powstaje bałagan kompetencyjny, ale nie tylko, bowiem prawo UE wymaga właśnie zarządzania zlewniowego. Kompromitacja.
Nowopowstające Urzędy Gospodarki Wodnej przejmą kompetencje likwidowanych Urzędów Żeglugi Śródlądowej. Jest to ruch pozornie korzystny, bowiem UŻŚ maja niską obsadę osobową, za to wspaniale komplikuje się schemat organizacyjny i zdolność zarządzania. UŻŚ podlegają bowiem pod Ministra Infrastruktury, natomiast RZGW pod Ministra Środowiska. Ta więc nowe urzędy podlegać będą pod obu ministrów na raz (sic!), jest to jednoznacznie zapisane w projekcie ustawy! To podstawowy błąd z punktu widzenia teorii zarządzania, niezależnie już od faktu, że ekooszołomy z Ministerstwa Środowiska zapewne najchętniej zakazałyby wszelkiej żeglugi, a Ministerstwu Infrastruktury powinno zależeć na czymś wręcz przeciwnym. Tarcia wewnętrzne i rywalizacja pomiędzy pionami przyszłego urzędu wydają się więc nieuniknione. Czyżby to właśnie miał na mysli ś.p. Stanisław Lem pisząc o „anihilacji pary smoków o przeciwnych amokach w polu ogólnego bezhołowia”?
Ustawa ma ok. 270 stron tekstu oraz ok. 170 stron uzasadnienia, co razem daje do przeczytania ze zrozumieniem ok. 440 stron. Kobyła! Nie miejsce tu na kompletną wiwisekcję tego potworka, ale najlepsze dopiero przed nami. Tekst ustawy pojawił się bowiem na stronach sejmowych 23. grudnia po godzinie 15:00. Termin publikacji został tak pomyślany, aby do minimum skrócić czas uzgodnień, bowiem resorty mają na to 14 dni (roboczych), a święta były wyjątkowo długie. Z kolei konsultacje społeczne przygotowywanego na chybcika projektu ustawy zaczęły się 23 grudnia. 2014 r, a zakończą się już 23. stycznia 2015 r. Tak dobrane terminy wskazują, że resortowi środowiska nie zależy na dyskusji merytorycznej, tylko na przepchnięciu cichaczem kontrowersyjnej ustawy. To iście bolszewicka praktyka, zwłaszcza w kontekście długoterminowych zagrożeń i strat, jakie nowe prawo wodne może za soba pociągnąć w skali kraju. Apelujemy więc o liczny udział w konsultacjach społecznych – oraz o przełużenie ich terminu. Bo psuje się łatwo, ale naprawia z trudem i powoli.